uczucie trzepocze przedsionkami
szafa grająca odprawia modły
za twoje dłonie trzymane w moich rękach
kochamy przy świecach pełnych płomienia
niebieska orchidea w butonierce
wpięta na znak dopasowania
pachnie oddaniem jak bóg pozwoli
będziesz zalotna chciwością nocy
aż do świtu
nim pocałujesz jeszcze zanim odejdziesz
za późno na drinki pite z kałamarzy
już nie napiszesz więcej listów
nie pytaj mnie także o cienie
nic nie wiedzą o przebłyskach
szczęście nadzieja to sonet zimowy
w przytulnej kawiarence tuż za rogiem
poczekam do wiosny