ranki bywają pochmurne
wiem że przytulasz na do widzenia
to jednak trochę za mało
nie wystarczy
że czuję zapach nocnej koszuli
nie zmienię jej w słowa
ani ciało
tak działa tylko wyobraźnia
gdy bywa kolorowa
i nie samotna
wtulony…
…udaję że śpię
kiedy napełniasz damską torebkę
wyobrażam sobie
jak pomadką nawilżasz usta
grzebieniem rozdzielasz włosy
jak dotykasz twarz
sprawdzając ile lat przybyło
w ciemnościach nocy
słyszę chodzisz
kończąc przy telefonie śniadanie
kremujesz ręce
szeleścisz ubraniem
mechanicznym zamkiem
zmieniasz dom w pustelnię
ganek
odpalony samochód
a potem ta cisza
jakby nikogo nie było
pozostaje
z mijającym czasem
i głodem zakazanych przemyśleń…
…wychodzę po tobie
na długim spacerze patykiem odliczam kroki
merdający ogon biega wokół nogi
jęzorem zlizując radość ze znalezionej kości
przeliczam drzewa
czy aby nocą żadne z nich nie umarło
albo nie odeszło pod rękę
z drwalem
pytam czy starczy dziś słońca
dla liści i kwiatów
chciałbym je zabrać przed porą obiadu
zawsze raźniej z gośćmi
dojadać deser
nie odbierasz
pewnie sprawy znów odjechały niewłaściwym torem
tam w wielkim świecie inaczej wyglądają
drogi i domy
głosy syren wabią wędrowców
nie pozwól
żebym stał się Odysem…
…przeglądam notatki
białe wiersze uniesione świecą
nad nimi szare ćmy przypalają skrzydła
udają że wielkie cienie
to kruki
szarpiące zagubioną Atlantydę
nadgryziona pomarańcza ma smak cytryny
a woda jak wino
gorąca
pomiędzy zdania nie stawiam przecinków
a wykrzykniki nie dają się wycisnąć
oparty o biurko
czekam przypływu myśli
pisząc ten list na wszelki wypadek
gdyby miała zdarzyć się codzienność
kiedy wracasz
a pod prysznicem sucho
od dawna
drogą do sypialni na palcach
wycierając usta
przytulasz na dobranoc
wieczory bywają pochmurne
a ja nie lubię
kiedy przy mnie się odwracasz…
…i choć zdradzasz mnie
nie zostawiaj
wiem że przytulisz na do widzenia
to jednak trochę za mało
nie wystarczy
że czuję zapach nocnej koszuli
nie zmienię jej w słowa
ani ciało