ślepą drogą można dojść tylko donikąd
właściwie
to palę każdy most
który pozwala przejść na drugą stronę
mam za to wdzięczność
i gwarancję
że nikt nie musi deptać ziemi
na której wygięty cień
rozkłada skrzydła
czas zawraca
przecież
wymyślono segregację śmieci
a niektóre udaje się nawet odzyskać
są szuflady
i kolorowe pojemniki
z pojemnością odpowiednią
do kształtu istnienia
jako gangrena
wzmaga się amputacja myśli
zbyt duża ilość tworzy zator
w krwiobiegu tygodnia
mimo próśb o nietykalność
opluta twarz nadmiarem śliny
wtacza pod oczy sine plamy
pół wieku tyle wystarczy
by z człowieka
wyciągnąć malutkiego karła
po którym może skakać
każdorazowy wyrzut sumienia
do dzieciństwa
jest tak bardzo blisko
że przesiadując na ławce
czuję
jak włosami dotykam
pod trzepakiem wydeptany piasek
jeszcze żeby wyrosły mleczaki
a z okna wyjrzała głowa matki
krzycząc
do domu gówniarzu
było by dobrze
nie musiałbym za chlebem stać
w zatrudniaku
a kapsle zbierałbym
zamiast otwierać