krążąc
gdzieś w ogrodzie pełnym rajskich
pisząc wiersze spod łóżka
wypełzałbym do ciebie z kalendarzy
takiej leżącej pośród kwiatów
gdzieś pomiędzy łanami na nizinach
a światem przedstawionym niemonotematycznie
rozdygotana inspiracjo
apetyczna weno
tańcząca na dźwięk gaszonego światła
wyglądasz na widok z okna mojego pokoju
otwarta na krajobrazy myśli
głodniejszych od pokarmowego drgania umysłu
kiedy porażasz istnieniem nienasycone zmysły
w jednym kierunku zdążające ku tobie
nieuchwytni słowem
doświadczymy pomiędzy wersami
wewnętrznych trzęsień ziemi
a potem
potem w niebie
nie wiem