a raczej uczucie
zaserwowane wykwintnością krzyku
przypomina efekt
gwizdania na wiatr
gdzie prócz dźwięku rozbitego o echo
dostaję bólu ucha
i chwilowe krwawienie z nosa
ciężkie
-podnieś się sam-
rozciąga przemęczone mięśnie
tyle ran zakrywa ciało
że nie wiadomo
od którego zacząć strupa
wychłodzona struktura ścian
ciągle opuszczona żaluzja
i ta
determinacja
schowana pod łóżko
zawsze
w nie porę wynurzająca skacowany łeb
przebywanie w pokoju sam na sam
prowadzi do samobójstwa
tym co pomiędzy powinno się zdarzyć
a nie zdarzy się nigdy
powolna agonia
ostrzy czubek osikowego kołka
drwi
patrzy w oczy
za nią chichocze diabeł
trzymając w zębach liścik
z przedartą treścią wiadomości
że tyle radości poszło do piekła
za jeden głupi grzech
czterdzieści lat
leży w upadłości
a nad nim komorniczy śmiech