jak suchą gałązkę
porwiesz
jak kawałek sukna
i rozrzucisz
nie będę ci wtedy potrzebna
niektóre części
padną na ziemię
inne znikną
pod złotym piaskiem
i utoną
nie będziesz mnie wtedy kochał
a ja się odrodzę
jak feniks z marności
uniosę głowę
jak dumny ptak
i odlecę
z świadomością
że nie będziesz mi nigdy potrzebny
ps. la la la taka tam piosenka :D