panie i panowie poeci
cienie chceń a ubodzy zimą
latem jesteście jak wiosna
rozterkami kociej łapy
opowieści wszystkim
o wszystkim co wokół w trawie
piszczy gdy cisza
i deszcz pełen wyzwoleń
kopciuszki i królewicze
trzymajcie mocniej parność nocy
zwyczajnie wibracjami życia
aż po karmienie kaczek
a gwiazdy zawsze świecą cudnie
czy osiemnaście to czy dziesiąt
na ziemi ubitej w listach z moich snów
nie ma miejsca na przegrane
pojedynki
nie uciszaj głosu serca
savoir-vivre na trzy strofy o herbacie
kiedy do nieba
nie jest wcale tak bez cytryny
kochajcie ile wlezie
panie panowie poeci
ten grzech biorę na siebie