na brzeg poduszki
z szeptem
gryzącym ciszę
pozamiatane
pod perski dywan
szybko
lecz byle jak
odzywają się czasem
gdy nikt nie słyszy
i pieką
jak świeże rany
zabierają dolinom
pachnącą zieleń
ciemnieją
w kroplach rosy
niezapomniane
trwałe
dobrowolnie
przemilczane