zbyt wiele dostrzegam i za mało czuję<br />
mój głos nie zdradza napięcia<br />
drżą kąciki ust i żyłki na skroniach<br />
rozpoznaję, odczuwam, nieodmiennie powraca<br />
ja i inni ludzie<br />
obłuda i fałsz<br />
kiedy wmawiam uparcie że jestem jak oni<br />
<br />
bez zakrywania twarzy, bez łez, smutku<br />
i użalania się nad samym sobą<br />
do codziennego porządku przechodzę gładko<br />
jak tańczy się na tafli lodu<br />
i chociaż ostatnio (często jak nigdy dotąd)<br />
przyglądam się dłoniom<br />
i wiem co to oznacza<br />
nie zakłócam tempa, i nie plączę kroków<br />