Pamiętam, że było ciasno i duszno, koło mnie<br />
Robiło się powoli coraz więcej miejsca<br />
Wciąż bałem się zapomnienia, musiałem zapomnieć<br />
<br />
Dłonie nie chciały dotyku, czas nie leczył rany<br />
Dni, coraz dłuższe zimą, coraz krótsze latem<br />
Starczały co najwyżej na bezmyślne trwanie<br />
Butelkę przed snem ze strachu, poranek za strachem<br />
I mocną, ciemną kawę, ciało, drżące z zimna<br />
Niepewną myśl o jutrze, sen, głęboką ciemność<br />
Ból niepamięci, jakbym nie mógł przyznać<br />
że jestem na dnie, którego pragnąłem dosięgnąć<br />