Tak kropla po kropli - aż na usta opadnie,
Wargi w objęciu – karmią je czerwienią,
A one płynąc ku piersiom – mienią się i mienią,
Tak usłużne u kresu – osiadły nań w nieładzie,
Zakwitłe, kuszące – niczym poziomki w sadzie,
By ulżyć im drogi – od wilgotnych skroni,
Unosząc w górę sukni – używasz swych dłoni,
A one wadzą o życie – zastygłe w bursztynie,
Co przyległe do twych piersi – wilgotnego sklepienia,
Zdało się mu nie mieć – cudniejszego zdobienia,
Prócz – tych ust i pocałunku co płynie..
Dawid Głodek
http://remotiusrex.blogspot.com/