dzielące nas od siebie
ulice rozwlekłe miastem
labirynty zagubionych kroków
ci ludzie gapiący się w oczy
których znamy pomiędzy nami
co rozmowami zagłuszają szepty
na językach hodując codzienność
to czego jeszcze o sobie nie wiemy
odkrywając fragment po fragmencie
te godziny które z osobna rozsypane
dłużą się w nie mając znaczenia czasie
gdyby to wszystko nagle znikło
i tylko my sami...
...stojący po środku świata
jak kiedyś Ewa z Adamem