samorodkiem ołowiu
co na wodzie środkiem okręgu opada w dół
jednym krokiem
który cofa wszystkie drogi do mostów
obróconych w pył
aktorem bez twarzy grającym w teatrze
pustych krzeseł
ciszą ściśniętą myślami
w które nikt nie wierzy
wypłowiałym uczuciem leżącym w kąciku
oka
palącym złudzeniem
lękiem
i straconym czasem
zburzonym człowiekiem na którym wyrosły
jedynie chwasty
śladem na piasku
co znika pod jedną kroplą deszczu
…a ty
trzymasz mnie na łóżku
i głaszczesz