(mogliby poszerzyć o schroniska dla zwierząt lub dla ludzi którzy rzeczywiście pomagają zwierzętom a nie są w żadnej organizacji ale takich zawsze ominą żeby ,,nie mieli za dobrze'')
Jest jeszcze ugoda ona wydaje się być sensowna ponieważ jednym z warunków ugody jest rekompensata na rzecz pokrzywdzonego a zanim do niej dojdzie to mija wiele miesięcy, czasem kilka lat. Jednakże w wielu przypadkach do niej nie dochodzi ponieważ Sąd karny zadowala się wyrokiem w zawieszeniu i samą nawiązką na rzecz organizacji charytatywnej a pokrzywdzony co najwyżej może dochodzić swoich praw na drodze cywilnej. Być może dochodzenie swoich praw na drodze cywilnej jest dobre dla dobrze sytuowanych ich stać żeby zaryzykować ok 1000zł lub więcej za założenie sprawy, jeśli wygrają oskarżony zwraca koszty sądowe i pewnie uzyskują nawet nie jednokrotnie sprawiedliwą rekompensatę. Ale co z tymi niezamożnymi nie dość że mają ciężej bo niezamożni to jeszcze by mieli ryzykować uciułane pieniądze na niepewne rozstrzygnięcie, wtedy najczęściej rezygnują. Czy to nie im tym poszkodowanym i niezamożnym wymiar sprawiedliwości powinien podać rękę – umożliwić sprawę bez kosztów a rekompensata przede wszystkim dla nich a nie przede wszystkim dla organizacji charytatywnych. W sytuacji kiedy poszkodowany jest poszkodowanym poniżej 7 dni Sąd karny zazwyczaj umarza, nie chce rozpatrywać lub na etapie prokuratury prokurator ,, zaniemawia'' Czy nie powstaje wtedy u obywatela poczucie ustawicznej niesprawiedliwości. Albo weźmy sytuację kiedy ktoś kradnie nam psa czy kota. Policja może nawet by się tym trochę zainteresowała jeśli pies czy kot były by rasowe a ich wartość znaczna. Więc jeśli bardzo uwielbiamy jakiegoś kundla czy dachowca wiadomo też ile dla dzieci może znaczyć pies czy kot i jak im smutno gdy ktoś go otruje, rozjedzie, czy ukradnie. Jednak nawet gdy sprawca rozjechania czy otrucia jest znany postępowanie by w 99% umorzono co do kradzieży podobnie, jeśli ktoś złośliwie złapał by psa czy kota by wywieźć gdzieś samochodem po to żebyśmy się nim nie mogli cieszyć to prawo polskie również by się tym nie przejęło, w przeciwieństwie do źle zaparkowanego samochodu o którym pisałem na początku rozprawy. Jest to jedno z bardzo wielu wypaczeń które funkcjonują w prawie polskim które przedkłada pieniądze nad uczucia.Sytuację pogłębia fakt że gdyby ktoś kradł np dachowce po to aby zarabiać na futrze wtedy organa ścigania zajęłyby się sprawą ale nie dlatego żeby dziecko nie płakało po ukochanym kocie a dlatego że powstaje niekontrolowany obrót pieniędzmi i traci Urząd Skarbowy. Prawo na różne sposoby stara się obywatela unieszczęśliwić(aby mu tylko nie było za dobrze) A czy nie w interesie państwa jest aby obywatelowi wiodło się dobrze, aby miał zaufanie do organów użyteczności publicznej, ale tak jak nazewnictwo jest chłodne tak chłodny jest stosunek urzędów do obywatela. Oczywiście czasem zdarzają się życzliwi urzędnicy nie w cudzysłowiu a na prawdę życzliwi jednakże jest ich jak na lekarstwo. Jak wiadomo w Polsce bardzo dba się o bezpieczeństwo, pewnie dlatego stawia się tyle fotoradarów... przez co kierowca zamiast jechać zgodnie ze swoimi predyspozycjami i umiejętnościami i obserwować szosę to musi też obserwować licznik samochodu czy aby nie przekroczył zakazanej ograniczeniem prędkości a to stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa jazdy.
Prawo polskie jak wiadomo szczyci się że jest równe dla wszystkich przez co sprawiedliwe, więc jeśli biznesmen który zarabia ok 15.000 zł miesięcznie dostał za przejechanie na czerwonym świetle 500 zł mandatu i bezrobotny który utrzymuje się z kilkuset złotowego zasiłku dla bezrobotnych za to samo wykroczenie tak samo został potraktowany to czy jest to sprawiedliwe czy karygodne. Tych wypaczeń jest bardzo dużo tak dużo że można by było napisać niejedną książkę, przytaczając sytuację setek ludzi którzy po spotkaniu z polską administracją, polskim wymiarem sprawiedliwości czują się jak po spotkaniu z bezwzględnym bandziorem.