zapytam...
czemu tak złośliwą instytucją stał się raj
mówisz do mnie
wybaczaj
a co sam czynisz
ludzie to nie gnój
nie trzeba nimi rzucać żeby odparowali
powinieneś troszczyć się o swoje dzieci
nie dawać zabawek w postaci nadziei
i raczków biegających po ciele
wypadków
na ścianie płaczu
karteczek nie zabraknie
kamyków dostatek
ułożone w piramidy balsamują żal
tego naprawdę chcesz
wiesz…my też czujemy
tak jak ty
a może nawet bardziej
choć nie zawsze o tym wiemy
istniejemy
z myślą o tobie
wypinasz się
bycie bogiem wymaga odwagi
sprostaj
okaż miłosierdzie
widzę
nie pojmujesz do końca co stworzyłeś
odbicie
jak karykatura drwi z samego ciebie
ludzie
choć czasami mylą się w twoim imieniu
za ciebie
płonęli na stosach
pamiętasz...?
teraz delikatniej zabierasz
nikczemniej
kulturalniej wyciągając asa z rękawa władzy
pstryk...
i nie ma
gasisz świeczkę
wychodzisz
piętnasta biuro spowiedzi zamknięte
do odwołania
stawiasz poprzeczkę za wysoko
i przeklinasz ewę
wyluzuj
raj był na początku
czas zmienić coś w zbiorze wymagań
spróbuj sam ją przeskoczyć
dowiesz się co znaczy kwestia wyboru
moment kiedy ktoś trzyma cię za rękę
i umiera
...tak po prostu
no proszę
spróbuj...weź rozbieg
przeskocz
te cholerne milczenie
kiedy musisz zamknąć oczy
przed sekcją
palcem łatwo wszechświat przestawiać
będąc bogiem tworzyć obrazy
takie to piękne
urocze
kurwa jakie to proste
słać przekazania
i być niewidocznym
siedem dni tym się chwalisz
osiągnięcia
marketing
dosięgnął i ciebie
burząc pierwowzór idei
...w jaki wierzyłem
przestań wyrzuć to z siebie
to takie przyziemne
perła w koronie
raczej gówno
płynące rynsztokiem
wybacz
ale ja dziękuję za taką opiekę
za te strzępy nadziei
może zostanę sierotą
może zamieszkam w piekle
a propos
też je stworzyłeś i nie dla siebie
rozumiesz...
co chcę powiedzieć
wiesz co...
to ja zamknę te drzwi
i będę czekać aż do nich zapukasz
zmiana ról
czasem pozwala na głębszy oddech
przemyślenia we własnych celach
świadomości
prowadzą do wolności
i przyjacielskich stosunków
między twórcą a tworzywem
twoje palce spuchnięte
ja gliną przez nią się sączącą
dedykuję
Tym których jutro nie napotkam