żeby wystarczyło na czas niedowierzania
żeby dłonie nie ostygły
nie zapomniały ciała
gdy oczy przymykasz
dalej idą
niespiesznie
jakby od zawsze nic innego nie robiły
tylko pieściły każde wgłębienie
każde wzniesienie wyrosłe na rękach
Eufrat po nadgarstku płynie
palce zaciskając tworzysz wodospady
rozluźniasz je żebym mógł spłynąć
w głąb dłoni
tak delikatnie dotykasz twarzy
jakby kroplą była
pochylasz głowę i szepczesz do skroni
że pozwolisz utonąć
ale przedtem
muszę poznać siłę namiętności
czy ja śnię
czy jesteś tuż obok
nie odróżniam rzeczywistości
od wyobraźni
mogę przysiąc że wszystko czuję
ale jednocześnie
nie mogę uwierzyć w ciąg zdarzeń
czy to jest stan nirwany
czy uczucie podniecenia
wszystko mi się zlewa
kolorem Twoich oczu
w spojrzeniach spełnionych