przeszkoda prozaiczna
ulica
lewą stroną w tłumie znikasz
ja po prawej
szukam wytycznych krokami
biała chusteczka opada
na siniznę krawężnika
przypływ rynsztoku
porywa…
wiatr w żaglach szarego miasta
przeciągiem korytarzy trzaska okiennicami
chmurami dotknięci
w strugach grawitacji toniemy
samotnie odbici spływamy z witryn
pełnych parasoli
bukiety liści rozrzucone między drzewami
tracą kolory
pod butami ziemia jakby niczyja
…chciałbym zamieszkać w twojej torebce
być szminką
lusterkiem
i definicją śmiejącej się twarzy
okiem perskim
pod powieką opadłą nasyceniem wilgoci
podnoszę białą chusteczkę
i chowam do kieszeni
rozgarniam kałużę stopą
a ona uparcie nie chce odparować
kręgami znaczy centralny punkt postoju
zastoju w jesieni
smutku nie może zabraknąć
więc czemu
jeszcze się nie przyzwyczaiłem
że kamienie opadają
z kasztanami