migoczą samochodami oknami szumią bezpowrotnie
głosy wchodzą do środka pokoju
rozsiadają się
gaworzą
przechodzące pod domem cienie drugiej zmiany
szurają chodnikami w torbach niosąc kolację
na skraju wynurzającej się ciszy
kołacze szara ćma
wije ostatnie okręgi przed odlotem w białe sny
zerkając na storę prześwitującą deszczem
piszę milczeniem list…
…może zacznę prostym
jak się miewasz
jaka pogoda była dziś
jest tyle rzeczy o które chciałbym się spytać
lecz brakuje słów
a może jeden wystarczyłby wyraz zamiast stu
widzisz
u mnie bez zmian w kominku skrzypi
dom nasiąka dymem i grzybami
słyszę wróciły myszy czas je nakarmić
kawałek sera się znajdzie jeśli ślepy traf pozwoli
to i kanapka pełnoziarnista przywita gości
oczywista nadchodzi jesień
kasztany wyzbierane skupem i zapałkami
kto jeszcze pamięta
że żyrafy zawsze się wywracały
na ludziki z żołędziowymi głowami
wyobrażam sobie obrazy w których przebywasz
widzę jak namaszczając płótno kolorami
spełniasz światy wyobraźni jednym pociągnięciem pędzla
jak opowiadasz historie zasłyszane myślami
ludźmi
wydarzeniami
i czy aby ciepło się ubierasz goniąc sprawy nieistotne
jak układasz karty we wróżbach szukając pocieszenia
spełnienia
a może teraz właśnie
kładziesz głowę na ramieniu któremu zazdroszczę…
…jest już późno
jutro dokończę ciąg dalszy tęsknoty
ps.
Kochana