spacery w nieskończoność
synchronizacją wyznań
spojrzenia bez końca
na przekór wszystkim nieżyczliwym
prosto w rozmiłowane oczy
które wciąż chciały głęboko
patrzeć i nigdy nie miały dosyć
niemożliwe stało się ciałem
dotyk
nocą na plaży
pachniałaś solą i muszlami
spieniona gorącem lata
rozżarzyłaś szum fal
rozciągając nieskończoność do granic
możliwości
skóra i ścieżki
sypałem szlaczki na twoich udach
olejkiem mokrym od pośladków
aż po zachody słońca
skrzypieniem piasku ślady twoich stóp
rozmyte kolejną warstwą meduz
całowałem
zanim jeszcze zdążyłaś je pozostawić
ognisko na plaży
szukałem cię między wersami
kąpiele w poezji istnień
a w twojej ślinie czułem sól