nie odchodź za daleko
nie idź w stronę lasu ani miasta
tu nad rzeką jest bezpiecznie
daleko od wielkiego świata
puścimy papierowe okręty
niech rozkołyszą wijące się fale
za nimi popłyną liście
żółtoczerwone latarnie
migoczące światłem przemijania
na zakolu zimy
pochylone zasypiają wierzby
słyszysz jak wiatr obciera im korę
jak rżą kamienne konie
galopujące pod drewnianym mostem
jesienny katar skapuje z konarów
rzeźbiąc na lustrze okręgi
szarość pól gródkami sterczy
splecione z pajęczynami gasną trawy
łapczywie nasiąkając wilgocią
niknące w nocy ślady
kryją sylwetki płochliwej zwierzyny
spłoszony ptak wali skrzydłami
pod nogami pękają patyki
nie pozwalając milczeć
nie odchodź za daleko
nie przemijaj jak ten krajobraz
złap za rękę i przeprowadź
na drugą stronę brzegu
namalujemy jesienią pachnący obraz
Twoją myślą i moim w nią wpatrzeniu