że narastający czas między nami
jest jak Sanctum Sanctorum
pierwiastkiem budzącego się raju
przedświtem z wijącym warkoczem
nocą ciągnącą za sobą nową formę przestrzeni
i wiary
tak cienką
że Bóg tworząc ją przestał oddychać
<wtedy właśnie narodziły się gwiazdy
jako plugawy zaplata Diabła>
kometa obwieszcza
a my na kolanach błagamy
żeby ocalał choć skrawek nieba
wówczas otwiera się najgłębsza otchłań
i w nią wpadają rozgrzane do czerwoności jabłka
raniąc najczulsze miejsca istnienia
rodzącego się świata
a my złączone dwie połowy
bliźnimy powstałe rany
<wtedy właśnie narodziła się ziemia
dar za grzech pierwszej pary>
a teraz usiądź i popatrz
to wszystko co nas otacza posiada wymiary
widzimy tak samo
jednocześnie się sprzeczamy
i zaprzeczamy słowem za słowo
niby rozumiemy
nawet zdarza się że kiwając głową
przytakujemy znajdując meritum sprawy
ale czy tak naprawdę to samo odczuwamy
< tak właśnie nas nauczono
żeby dążyć do ideału
dlatego nadal budujemy wieże
zapominając historię Babilonu>
podarowano nam syna
żebyśmy zostali zbawieni
zbawił
a my żyjemy po swojemu jakby nic się nie stało
zmieniając dogmaty
tak żeby pasowały do wyznawanej wiary
teraz żyjemy na krawędzi kłamstwa i prawdy
nie rozróżniamy nawet nie próbujemy
jest wygodnie
choć potopem kiedyś umyto nam ręce
< dlatego w zmowie Bóg z Diabłem podjął decyzję
stworzenia naprawczego systemu duszy człowieka>