tam gdzie realia
gdy sen pozostał za ścianą
spijam cię za kulisami
kiedy nagość
to tylko nocne deja vu
prosto z naszego sadu
wypijmy jeszcze raz
w kielichu słodkich chwil
choć na chwilę
palcami twarzy
dotykając wzajemności ust
pętle pętelki twoje kolory
w mojej głowie rozchylone
tęczą ud ze smakiem lizane
przesłania i zmysł powonienia
zassany do granic pomiędzy
po to tylko aby pachniało
jutrem pełnym od wskrzeszeń
nie usypiamy na czas
szeregowe gwiazdy nie mają pojęcia
że piszę wiersz w którym zamieszkasz
przychodząc winnicami bioder
na pokuszenie niespełnionych snów
płatek róży
nie chcę już więcej wełnianych skarpetek
kolejnego swetra z reniferem
pod choinkę
podaruj mi siebie