na kominie zamieszkała parka kawek
tuż przy oknie zawieszonym nad głową
moim obrazem
pod którym budzę się i zasypiam
obserwuję jak płynące życie
z łatwością przemienia się w pory roku
ożywa i umiera
w jednostajnym ruchu toczy się z góry do dołu
z dołu do góry pod czujnym tykaniem zegara
pamiętam początek kiedy się sprowadziły
pozdrawiając stukaniem dziobów
to nawoływanie zalotów
a potem były młode
czas je rozwiał pod inne dachy
rozmawiamy czasem przy zgaszonym świetle
tak jest intymniej i szczerzej
znaleźć wspólne słowa w tak różnych językach
obyczajach
i nawykach przebywania ze sobą
czasem dołącza do nas anioł
siada odkłada skrzydła dzieli się chlebem i winem
potem maluje na szybie
chwile które głęboko ukryte
wspomina się w samotności
identyfikacją roli społecznej