wracając jak pachnę tobą
spożywając samotność
połową
oddechem
kurcząc usta
w niedokończonym pocałunku
klęską nieurodzaju
i chęcią powrotu
po więcej
tak pękają mosty
trzaśnięciem furtki
- do jutra kochana
mam klucze które zgubiłaś
we śnie
stygnącym śniegiem
i zapałką
podpalając
Mołotowy rzucone na czołgi
płonę z nimi
do rana
i popołudniami
i wieczorami
w zapachu samozapłonu
benzyny z butelki
dłoniami dopieszczonymi
rany krwawią cierpliwie
kochana bez obioru
Rudy 102 nadaje
z pola walki
linia frontu przesunięta o pół kroku
zaszum morza
wystrzelony w korkociągu
wyzwolenia
powraca ciszą słów
na zawsze twój
nie Janek