grudniowa mżawka wymusza
posłuszeństwo na pedale gazu
ciepłe powietrze z wentylatora
może rozkojarzyć
<muzyka>
tli środek nocy pociętej długimi światłami
mijane drzewa i znaki wyglądają dostojnie
czasem ktoś z naprzeciwka mrugnie
kiedy zasypiam
odpalam papierosa
i dalej jadę
jadę
otwarte okna wysysają powietrze
<muzyka>
droga dłuży się zakrętami
wracam
goniąc czas wyciszony chłodem miast
omijam jak sarny przecinające drogę
błyskotliwość odruchu zabijania
też mijam
mijam wszystko co zakazane
albo nakazane zakazem
mijam
<muzyka>
symfonia pieśni żałosnych
drży w głośnikach
następny bieg
hamulec
krew spływająca w kropelkach
niebieskie światło
głosy
plandeka
<muzyka>
symfonia dobiega końca
poczekaj aż się rozbiorę z człowieka
po następnej nie będziesz pamiętać
że nastąpił ciąg dalszy
<muzyka>
w tle dzieli obrazy na pędzle i farby
płótno
ramy
jeśli nie zapomnisz dorysuj wąsy
zawsze je miałem
w dzieciństwie zbierałem znaczki
przepraszam za niewysłane listy