ze spuszczoną głową i plastikową reklamówką
wypchaną papierkami po batonikach
albo człowieka stojącego na barierce
patrzącego na rzekę jak w zbawiciela
kobietę ze skurczonymi od zimna kolanami
z kartką jestem głodna
bo śmierci spóźnia się o pół roku
kolesia co ustawia przed dyskontem puste koszyki
za dwa złote zapomniane wstrętem
tego innego grzebiącego w śmietnikach
z wózkiem pełnym resztek półproduktów
i tego z parku zasypiającego ze zmęczenia
nadmiarem gwiazd spadających z liści
kolesia z dworca ubranego w smród i samotność
czekającego na pociąg donikąd
jeśli nie
nie patrz
...
po drugiej stronie ulicy ludzie dokarmiają gołębie