krwią wydartą spod skóry
dwie pięciolinie orgazmem tatuują plecy
pieką
a ty ustami ból zamieniasz w mężczyznę
odciskami palców znaczysz
teren który posiadłaś mrugnięciem zza osi czasu
parametrem
którego nie określono w encyklopediach znaczeń
na wpół przytomny patrzę jak odkrywasz ramiona
po ich smaku znikają inne kobiety
za każdym przełknięciem śliny odgryzam kawałek języka
na wszelki wypadek gdybyś chciała zniknąć
w słowach niecierpiących zwłoki
na wpół rozdarty
patrzę w źrenice licząc przekwitające kłamstwa
w nowiu wschodzącej prawdy
jakże naszej oczywistej interpretacji myśli
życzeń
zadaniowo-metafizycznych
to coś więcej znaczy od spadających gwiazd
na torfowiska za miastem wydziedziczonych wydarzeniami
jutro ma tyle znaczeń i niewidomych odpowiedzi
że dzisiaj nie powinno się skończyć
przekręceniem zamka
pachnę tobą krwią wydartą spod skóry...
...na zawsze
tylko róże płoną łodygą do góry