z pasjansów nieprzewidywalne dary losu
do chwili kiedy nadwyręży ścięgna szczęścia
i się zadławi rękawami bez asów
a potem wychodzi z zabitym ego
ze szczupłym portfelem baraniej skóry
wypominając duszy brak wyrachowania
w sztuce przeliczania grubych
milczy do chwili kiedy się zbudzi
syndrom wygranej skrywany w nałogu
wraca ponownie myśląc że wytrzeźwiał
i tym razem da radę Bishamonowi
...
śmieją się wróble
kiedy głupiec łapie gołębie na dachu