mówiących o samotności
widać najlepiej w sobotnie noce
pustka kołacze we wszystkie okna
w cokolwiek
co wydaje dźwięki i zaprasza do środka
przeciągi przerywają słowa
zaczepki zbyt krótkie nieidealne
by kogoś przekonać do odpowiedzi
co chciała powiedzieć osoba
zaciśnięta w sieci
zdzierając palce na kującej klawiaturze
dobrze że Bóg wymyślił alkohol
zawsze łatwiej uwierzyć
że tam po drugiej stronie widać inaczej
jak dopala się człowiek bez spowiedzi
sam w sobie
siedzi na elektrycznym krześle
w sobotnie noce zamiast pełni
czuć zapach spoconych tęsknot
ślepych w znakach własnej tolerancji
to oczekiwanie
i uśmiech zagarnięty przekleństwem
przed wymianą danych
w sieciach mieszkają pająki
i muchy trzepiące skrzydełkami
na widok śmierci wyssanej z prawdy
że mimo setek polubionych twarzy
żadna z nich
nie przypomina żywego człowieka
opadają powieki
zasłaniając światło nocnej lampki
źrenice drżą nerwowym skurczem
iluzją że może jutro
kiedy je otworzę
zobaczę słońce jak się żółci przez okna