popiół zmieszany z rozmowami
wszystko wypełnione dymem
i półwytrawnym winem
to zostawiliśmy między ścianami pokoju
na stole pełnym odcisków ciał papilarnych
przebyliśmy długą drogę
setki zakrętów skrzyżowań i prostych pytań
między postojami patrzyliśmy w oczy
stojąc na środku autostrady
potem rozstanie w świetle martwego betonu
chodników wydeptanych obcym miastem
...
odkąd wróciłem siedzę zamknięty w sobie
gdzie okna sączą ujemne minuty
na łóżku leży pragnienie pachnące tobą
i zbyt twardą bielą poduszki
jest trochę wódki z colą i tęsknotą
niecierpliwie spadającą na potłuczone talerze
kiedy wstanę na wszelki wypadek zadzwonię
i spytam o której będziesz dostępna
między sprawami niecierpiącymi zwłoki
a bogiem który jedyny wie co jeszcze zrobię
żeby szklane pryzmaty skupiły promienie
dając mi ciebie nierozczepioną na dwoje