definicją gwiazd nad przepaścią
buduje maleńki dom ku wieczności
tam dalej już tylko księżyc
jedynie on_ gasi ostatnie chodź do mnie
pamiętam dobrze dotyk twoich ust
każdy gest warg każdy szept pocałunkiem
jakiego nigdy dotąd nie byłem w stanie
doświadczyć z tobą to umrzeć z inną
każde westchnienie w mojej głowie
do dziś jest ciepłością mamroczącą zaklęcia
dla tego szczęścia przebolałem oczy
a w dole rzeczka niczym ze snu
płynęła w kilka wierzb szumiących o miłości
w pomarańczy ukrytej sokami pragnienia
kiedy jadłbym cię aż do świtu
od tamtej pory nie potrafię
zapomnieć o szaleństwie uczuć
gdy wpływ księżyca na kobiecą krew
zostawił piętno na moim kocham
nad tytułem się nie skupiłem
dla mnie
po drugiej stronie serca
na zawsze pozostaniesz boginią