może i tak
ma wiele wdzięku
budzi drzewa
maluje trawy
krzewy oplata w kwiaty
goni zwierzynę po polach
lasami
płynącymi górkami
przysłania horyzont
dmucha ptakom w skrzydła
muzyką
graną szumami
rozrzuca słońce
po wymarzniętych kątach
grzeje kamienie
jaszczurkami
ożywiając ich duszę
płynie w rzece z bobrami
nad rybami zieleni rzęsę
żabami
tatarakiem trzęsie
zjawia się w miastach
wydłuża cienie
zdejmuje kożuchy
nakłada uśmiechy
i lekkie ubrania
wygania na działki
otwiera okna
wietrzy pościele
po ulicach chodzi
zbiera kałuże
klomby zamienia w róże
coraz dłuższe dni
noce krótsze
w parkach
na ławkach
rozsiadają się ludzie
głaszczący gołębie
domy puszczają oczka
słońcu
i chmurom
na rzece
mosty między brzegami
kotkami wierzby
się złocą
i jest coś jeszcze
na wyciągnięcie ręki
coś co jest
ponad tym wszystkim
burza
nie ta sferyczna
między obłokami
z piorunami
hukiem
ta wewnątrz człowieka
zwana pożądaniem
fluidami
sercem
kochaniem
które jesteśmy winni
wschodom i zachodom
bogom
i wierszom
sobie na wzajem
wiosno...
jak ja cię kocham
kiedy mnie budzisz
swoimi ustami