wyszli chłopcy majowi
z dziewczętami w przykrótkich spódniczkach
zrywają pąki niedopiętych guzików
magicznych burz
kolczyków
zagubionych na tylnym siedzeniu
wśród poboczy czerwonych maków
jak kiedyś Monte Cassino z widokiem na usta
otwarte poświatą miłości i wojny
oczek rajstop
rzęs
płynących po maślanych oczach
zewsząd wynurza się wiosna
dekoltem drzew na horyzontach pełnych żurawi
lecących do zieleni traw
splecionych dłoni
chwil
zajętych nieobecnością czasu
...znów pachnie rzepak i włosy...