na wyspie wśród skał
gdzie nagie minuty
toną w przybrzeżnej pianie
nie dotrą tam statki
setek ciepłych słów
ani masywne okręty
pełne złotych myśli
schowałam cię głęboko
na skrawku pamięci
w prostokącie centrymetrów
kilkudziesięciu
dziś jestem jak zdrajca
na innym lądzie
dla ciebie wciąż obcym
niedoścignionym
zostałeś sam
lecz wracam w to miejsce
bo tylko tam czuję
garstkę spełnienia
nadnaturalnie blisko
***
za moją źrenicą
tylko
rozdarta sosna