cofnę się o krok,
by dostrzec
przepaść
między wczorajszym dniem
a dzisiejszym popołudniem.
Kartki papieru
mkną,
pozostawione
na samozagładę,
zapomniane słowa,
wersy nadziei.
Za oknem
widok poległych
naszych słów i walki
kto tym razem
jest zwycięzcą.
Pakuję ostatnie wspomnienia,
tony materiałów wysypują się
z szafy niepoukładanych
naiwnych myśli
infantylnego wczoraj.