którą teraz przeżywasz
ma spalone skrzydła
nie wyleci poza ściany tego pokoju
leży zużyta
głaszcząc rozczochrane włosy
i uśmiecha się sarkastycznie
resztką sił wbijając w łóżko
wykrzywione palce
nie chcąc odejść bez zrozumienia
dlaczego płonie
kiedy wokół słychać szum oceanu
te spędzone godziny
pod kocem
spęczniałym od słów
wypłukanych winem i śliną
kwitną stosunkiem między ludzkim
bez powodu drażniąc sumienie
jakby były anginą
nieuleczalną
po amfetaminie dawkowanej sercu
kroplami krwi
zasuszonymi bielą pościeli
...
i to wszystko
przez usta mówiące szeptem
do igielnego ucha