strasznie się wówczas marnuje
przesypuje minuty z porannego lenistwa
w wieczorne zmęczenie leżeniem
włazi we wszystkie kąty mieszkania
wdeptując kurz jakby był pierzyną
czepia się pajęczyn drażniąc pająki
mówi że jest muchą latającą bez powodu
dłubie w nosie pytając czy jako prosię
robiłby to o wiele bardziej dokładnie
i palcem stukając o blat stolika
zakłuca rytmikę wody płynącej w rurach
a potem myśli o krótkim spacerze
tak intensywnie że zapomina
co było fomą a co górnolotną treścią
początku kłębku z końcem lenistwa
można by było doszukiwać się morału
tylko po co marnować tyle czasu
na dyrdymały powszechnie znane
chce się byczyć to tylko z wbitymi rogami
w pośladki wszelkich usprawiedliwień