i widzę swoje odbicie
przyglądam się bardziej
głębiej
dosadniej
i nagle widzę
…plamka !!!
...dużo plamek!!!
lustro nie umyte
głośno krzyczę
jak to !?
kto temu winien!?
że moja twarz tak piegowata
przecież to maska
moja prawdziwa jest taka gładka
różowiutka
milutka
(no czasem sina od pijaństwa)
łapię za ścierę
bryzgam płynem
i trę
trę ruchem kolistym
posuwistym
i zwrotnym
każdy milimetr
centymetr
metr
cholera...
wyszedłem za ramy...
już nie mam sił
pot w oczy cieknie
patrzę znów w lustro
z otępieniem
plamy znikły
zostawiając smugi
...jak nie pieprznę z bani !!!
w mordę
która się uśmiecha
zamiast smug ma teraz szramy
i jest w końcu prawdziwa
...
a za oknem jesień
złotym liściem sypie