buki dęby i brzozy
chylą grzywy upuszczając
ptaki
w kręgi pękające na trzcinach
a one
wydają się wieczne
dumnie złocąc brzegi
trwają
w swej doskonałości
jak mury między tym co się unosi
a pływa
lub pije spragnione
wiatrem przyniesionym z pól
w dolinę
nawet mgła jest inna
ostrzejsza
tworząc niewidzialne oczom
tak blisko
jak własne odbicie oddechu
nabiera kształtu wyobraźni
po brzegi
pełne torfowych ziem
tutejszego słońca
wschodzącego bez kaprysu
dumnie dosypiającej nocy
jest idealnie ciepłe
do pory deszczu
o zapachu łąk
spływających ze wzgórza
tuż obok
...i pomyśleć...
że to wszystko przy tobie
nie jest snem