wymarszczone matczyną ręką
z kroplą potu upuszczoną przypadkiem
podczas wychowywania
intruza
odwiedzając knajpy napotykam zastępstwo
skwarki w minutę wchodzą między zęby
idealnie dopasowane jak domy dziecka
frontem
patrzącym w gęby zwiedzających
...ZOO...
małpy na wybiegu szukają bananów
te dziksze żołędzi pod liściami oliwek
i różowych baloników co nie lubią zbierać
poplonów ludzkiej egzystencji
w miłości do zwierząt lubię drapieżność
umie przekonać człowieka do życia
i pzetrwać świtem przez niego stworzonym
niekoniecznie idealnym