Czeka na mnie dom,
spokojne życie.
Skrzypiące drzwi w pokoju,
niedzielne obiady,
nieznośny krzyk dzieci,
za którym tęskniłem skrycie.
Spokojne życie,
ale coś się z nim stało.
Wciąż widzę krew na rękach.
Każdy szmer budzi strach.
Nocą widzę zjawy.
Zmarli we śnie
duszą me ciało.
Pamięć o poległych
nie może zginąć.
Przecież oni...
po to zginęli.
Trochę im zazdroszczę.
Nie muszą teraz myśleć
nad tym czego dokonali...