Wiszę jak liść.
Pode mną kobiety przetrząsając włosy,
Odgarniają nerwowe myśli.
Biegną w noc
Gdzie ich mężczyźni
Ciepłym ruchem pocierają głowy,
Uklepują miękkie miejsce
W wyrobionej strunie łóżka.
W maratonie myśli zmierzają tam,
Gdzie bawią się ich łydkami.
Wyżej
Zbierają każdy niedojrzały owoc.
U schyłku dnia
Kobiety nie zamykają się.
Nagle
Na oścież otwarte
Wypadają przerażone-
Nikt nie zapełni ich ciepłego kąta.
Wtedy zrywam się z wiatrem.
Na czubek ich głów
Upada szorstka,
Płowa rzeczywistość.
Po więcej zapraszam na bloga lub FB fanpage: porzeczkowe słowa