nie wyjmowałem z siebie serca.
Nie potrzebowało ono dzielić się życiem,
a teraz to robię i
Zaczęło się lato,
dla ciebie.
Byś więcej nie tęskniła.
I spada deszcz
z błękitnego rankiem nieba,
znad wymarzonej tęczy,
spod złotego boga.
Akacjowe wianki
tworzone twoimi palcami,
zdobią nasze głowy,
czarując pięknem oczy ptaków.
Niedosyt, zbudowany ze smaku
zimowych pomarańczy,
zanika w zielonych,
od słońca ciepłych trawach.
Tam właśnie jesteśmy,
napawając się powietrzem,
kontemplując muzykę wiatru.
Całą tradycję natury
przegryzamy dojrzałą czereśnią.
Leżymy nieopodal świata,
zapomnianego przez miłość,
w którym cienie i dzikie psy
walczą ze sobą nawzajem.