ptaki- niewolnicy czasu
zdążyły odlecieć i zostawić gniazda,
dzieci rozbiegły się po boiskach
a matki wyciągnęły im sanki.
Przez rok kobiety zdążyły rodzić dzieci,
kwiaty syciły się kolorami,
wypuszczały pąki
a ja pakowałam ich kiście:
mokre, syczące życiem ugniatałam w walizki-
chciałam przynieść ci trochę życia,
zamiast mojego żalu, który rośnie,
brzęczy i toczy się we mnie.
Przez rok niebo drżało
przygniecione gorącym powietrzem,
Rośliny zdążyły się zarumienić,
malarze kreślili akty drzew,
piersi upadłych kasztanów.
Świat zdążył żyć,wzdłuż i wszerz tętnić.
Jedynie ten twardy kamień
postanowił się nie zmieniać.
Twoje nazwisko, imię, data
gniją mi w duszy.
One skraplają się w porach roku,
brzmią jak obietnica,
która wplata się w łąkę włosów.
Szepcze o prawdziwym jęku życia
i pośród pól-
w sztormie myśli,
w zamieci dźwięków
niespodziewanie
cichnie.
FB i blog: porzeczkowe słowa