Trema mnie zżera gdy ciebie widzę
Mięśnia sztywnieją i w gardle susz
Choć ciebie kocham to tak się wstydzę
Niemoc ogarnia mnie i już.
Gdy idziesz ulicą w moją stronę
Kontakt wzrokowy nawet z oddali
Ogień mnie spala, uszy czerwone
A resztę ciała nagły paraliż.
Drętwieje język jak liść laurowy
Oczy mi mleczna zachodzi mgła
By chociaż spojrzeć, no nie ma mowy
Bo właśnie mowę zabrał mi strach.
Jak tu cię kochać i jak się zbliżyć
Jak z paraliżu poderwać krok
I chociaż trudno mi w to uwierzyć
W tym stanie cierpię już ponad rok.
Już próbowałem wzbudzić mą czujność
Alkohol miał pomóc, więc piłem litrami
Lecz zobaczyłem ciebie podwójną
I mnie podwójny ogarnął paraliż,
Wpadłem na pomysł kartkę napisać
A na niej "kocham" i etcetera
Pukanie do drzwi, przerwana cisza
Kogo tam niesie jasna cholera?!
Pośrodku drzwi malutki judasz
Przykładam ślep, wytężam wzrok
A tam przed drzwiami dziewczyna ruda
No ta co kocham! Normalnie szok!
Pragnę otworzyć, bardzo się staram
W ręce jak zwykle znowu paraliż
A ona krzyczy. - Niech pan sp.....la!
Pożar na klatce, wszystko się pali!
Blazej Szuman