No bo jest ktoś, kto ich nie ma?
Każdy przecież czasem ją uroni.
Każdy płacze bez wyjątku
A łzy z nami od początku,
Pierwsza gdy na świat przychodzisz.
Wtedy się pojawia w oku
Łza po porodowym szoku
I ta łza cię nigdy nie okłamie
Bo podobno jest najszczersza
Właśnie ta, co spłynie pierwsza
I wyciśnie łzę wzruszenia twojej mamie.
Kiedy wejdziesz już w codzienność
Wciąż poznając życia sedno
Dowiesz się, że jesteś zbiornik wody
Każdy człowiek oczywiste
Ma prywatny łez kanister
I do wylewania ich powody.
Jako dziecię (mówiąc czule)
Łzy się często łączą z bólem ;
Siniak, skaleczenie, guz na czole
W urodziny też płakałeś
No bo inny prezent chciałeś,
Czasem łzę uronisz, bo coś w szkole.
Czas po rusku "zaiwania"
W końcu jest łza zakochania
Taka łza co łączy się z tęsknotą...
A gdy wróci już z podróży
Toniesz często w łez kałuży
Ale wtedy no to płaczesz już z ochotą.
Gdy już poddasz się rutynie,
Łzy co płaczą zwykle w kinie
Zaczynają spływać też w realu
I choć te bez scenariusza
Jedno co cię do nich zmusza
Że jest stypa a miał taniec być na balu
Tak opróżnia się kanister,
Ten gdzie łzy są przeźroczyste
Do wszystkiego można też przywyknąć
Chociaż opadają ręce
Nie chcą lecieć łzy już więcej
Zadziwiony bo nie mogły ot tak wyschnąć
Gdy już życia kresu pora
Z wszystkich łez masz już doktorat
Z znajomością, że nie płyną łzy ot tak
Choć do łez powodów tyle
Bo przemienne życia chwile
To choć różne, mają ten sam gorzki smak.
Blazej Szuman