mam na głowie chustkę białą,
przepasałam się przepaską,
i zabrałam się za ciasto.
Upiec chciałam ciastek wiele,
by starczyło na niedzielę,
by każdego poczęstować,
i nie było czego chować.
Gdy produkty już zebrałam,
ciasto szybko wyrabiałam,
potem ciastka wykrawałam,
i na blachę układałam.
Nagle przyszła moja mama,
ja wciąż w kuchni byłam sama,
kiedy weszła ,zobaczyła,
oczom własnym nie wierzyła.
Zobaczywszy dzieło moje,
siadła ciężko-,a ja stoję.
Mama chwilę posiedziała,
i z uśmiechem powiedziała.
Kuchareczka moja mała,
w kuchni tej narozrabiała.
Mąkę wszędzie rozsypała,
kuchnia moja cała biała.
Na ciasteczka-proszę was,
czarodziejski przyjść miał czas.
Z mamą ciastka pozbierałam,
wszystkie razem pozlepiałam,
parę zaklęć wymówiłam,
do lodówki je wstawiłam.
One rosnąć miały w chłodzie,
by nie ukradł też ich złodziej.
Gdy się rano obudziłam,
blachę ciastek zobaczyłam,
wzięłam jedno, spróbowałam,
no i mamę zawołałam.
Kiedy mama zobaczyła,
też zaklęcia wymówiła,
żeby ciastka smakowały,
gościom wszystkim radość dały.
A zaklęcie,które znam,
nie przekażę nawet wam.