do odradzania się w enigmatycznym pustkowiu,
zawładniętym przez zgarbioną Wiedźmę o trzech głowach
- niszczącą świetlane szpary w mrocznej przestrzeni
urokami.
Huragany, miotające się owady - niezbite świadectwa
demonów u szczytów swej potęgi, zmieniły czasy w horror :
oddane namiestnikom węży, skrwawiły miecz
kąsający teraz paznokcie władczej nauki.
Dlaczego ? Nie jestem w stanie odpowiedzieć.
Czarne zbroje rycerskie strzegące kamiennych ogrodów,
topią ciemności w świetle, balsamują przestępstwa
i składają je na ołtarzu swojego władcy -
niszczycielskiego monarchy o szkarłatnej twarzy.
Morderstwa, morderstwa, jeden wielki mord.
Zło zaatakuje, gdy czujność twa śpi.
na tronie z ognia siedzi nikczemny lord -
tutaj cała nauka tkwi.
Jego imię wielu zapomniało, ale godła jesieni,
zgniłe liście, grają muzykę powtórzeń.
Zgrzytają fanfary umawiające się z mleczną drogą.
Pijawki chłepcą przeterminowane błoto, chowają się
w ruinach wyschniętych kałuży przed embrionalnym dotykiem.
Pijane beczki greckiego wina,
szyfrują historię pogańskiej starożytności.
Wiedzą o człapiącej zarazie, wiedzą o rumakach szybujących
po błoniach czwartego księżyca, wiedzą o drapieżcach,
dręczących drwiną ( tak, oni nadchodzą ).