nie dbała o niego bo się go wyparła .
Zaszła w ciążę , kiedyś się puściła .
Jakby tylko mogła to bękarta by zaraz rozdarła !
Jeszcze jak był mały , pozbyć się go chciała
by był przeziębiony i umarł a była zima .
Ze studni wodę nosił oblewając partie ciała
Takie warunki ! On to wytrzymał
i zachował swoje młode zdrowie .
Nie mieści mi się to wszystko w głowie .
Jak szła na imprezę do stołu go przywiązywała ,
jak uznała że trzeba , sznurem katowała .
Dziecko miało być w dzieciństwie zgładzone,
tak postanowiła to było przesądzone i nieuniknione .
Ten dzieciak kiedyś rósł dojrzały się stawał
wówczas kto inny miłość mu wtenczas dawał .
Matka praw rodzicielskich się zrzekła
i do adopcji swojego syna oddała .
Dawniej na niego jak osa wściekła ,
spokoju wreszcie z ulgą zaznała .
Był moim ojcem przez lat kilkanaście
i tylko o tym wszystkim pogłoski krążyły .
Odszedł gdy miałem jakieś lat siedemnaście ,
myśli i wspomnienia własne go zgubiły .
Chociaż marzenie matki chyba się spełniło
gdyż dziecko żal do niej wielki miało ,
po długich latach sobie wyrok wymierzyło
i na sznurze twardym zadyndało .