ziemia stonogę w nogi ziębiła,
do szewca się więc udała
i sto bucików uszyć kazała.
Szewc słysząc żądanie stonogi
usiadł i szyć zaczął niebogi,
sprostać zadaniu szewc chciał
za tydzień STO butów już miał.
Stonoga przymiarkę robiła,
na szewca wciąż się złościła
sznurówkę każdą wiązała,
a ona rzepy wolała.
Szewc co STO bucików uszył,
sam w daleką drogę ruszył,
przed stonogą uciec chciał
takiej klientki szewc się bał.
Ona te buty ciągle sznuruje,
idąc sznurówki wciąż przydeptuje.
Szewc gdzieś za lasem buty znów szyje,
i przed stonogą ciągle się kryje.
Stonoga więcej butów nie chciała
bo te co nosi wciąż nie zdeptała.